Fabryczkę sobie kupiłem.
To nie tak, że jak się nudzę, to kupuję sobie fabryczki. Żebym mógł sobie kupić fabryczkę, to muszę się najsamprzód zastanowić. Czy naprawdę potrzebuje tej fabryczki? A bo mi tu źle? Po chuj mi kłopot, skoro można żyć bez kłopotów?
Niemniej, kupiłem sobie tę fabryczkę. I jak to z fabryczkami, które się kupuje, same problemy, Panie Dzieju. Tu dwieście tysięcy trzeba zapłacić, ale to luz, bo jak zakombinujemy, to przytulimy trzysta tysięcy (pod warunkiem że wydymamy Skarbówkę na sto tysięcy, bez nerwów).
I tak sobie gadam z panem Prokurentem, sto tysięcy, dwa tysiące, samochód służbowy i pięćdziesiąt tysięcy.
I na koniec mojej rozmowy z panem Prokurentem okazuje się, że pracuje dla mnie pan Janek, który jest spawaczem i chciałby dla mnie dalej pracować, ale - jeśli to możliwe - to na cały etat, gdyż żona ma raka i 8/10 etatu nie wystarcza, aby mogła umrzeć w spokoju.
Pół miliona, sto tysięcy, ZUS i długi w Enerdze.
- Ok, niech pan Janek ciągnie cały etat od maja.
Timmy
PS. Poznałem dzisiaj panią Stefkę, lat 63. Pracuje przy maszynie i dojeżdża do pracy z jakiejś wioski. Zarabia tysiąc złotych i wstaje o trzeciej rano. Pogadaliśmy chwilę.
Timmy, wiesz co? z dziesięć razy już to chyba czytałam, wypieram to ze swojej głowy, i za każdym razem jak na nowo czytam, to jakby mnie ktoś w pysk walił z pięści, nie wiem jak to jest ale sobie wyobrażam, że boli.
OdpowiedzUsuńpozdrowienia
Bloody hell!
OdpowiedzUsuńTo już lepiej być lumpem z szarej strefy.
Pzdrwm